Świat potrzebuje równowagi.

Świat potrzebuje równowagi.

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

POSTANOWIENIE.

- Co?! Jak to odchodzisz?! Co z naszą watahą?! Bez Ciebie to nawet już nie to samo.. jesteśmy przecież drużyną! - Panikował Sokka, prawie że wyrywając sobie włosy ze swojego kucyka.
- Ze mną czy bez wataha i tak będzie wspaniała! - odpowiedział spokojnie, lekko uśmiechnięty Aang.



- Na pewno jesteś pewien że... ? - zapytała Sukki podchodząc do boku Sokki.












- Tak jestem. Już podczas walki z Ozaim obiecałem sobie, że jeśli zwyciężę wypełnię obowiązki Avatara. - mówił z coraz bardziej zgorzkniałym wyrazem twarzy.


- Będziemy bardzo za Tobą tęsknić Aang! - wykrzyczała smutna Toph mocno przytulając przyjaciela, jednakże nie z całej swojej siły. W tym momencie można było zauważyć uczucie braterskie i silne przywiązanie.


- Ja za wami także... - odparł ciężko Mnich, starając nie uronić łez.
- Uważaj Aang! Życie samemu daje bardzo w kość. - ostrzegł sympatycznie Władca Ognia.
- Mój bratanek tyle lat żył na wygnaniu. Ale jednak odnalazł właściwą ścieżkę i dał sobie radę. Jesteście obaj tacy sami pod względem umysłu i wiem że ty też świetnie sobie poradzisz! Jest to tak samo jak z kwiatem Białego Lotosu...!
- mówił stryj Iro.
- Stryju.. Ang chyba chce coś jeszcze powiedzieć... - przerwał  Zuko.
Aang wszedł na wysoki podest zwinnie jak zawsze za pomocą jego magii powietrza. Poprawił swój kołnierz, a na jego lewym ramieniu przysiadł latający lemur Momo. Appa wierny bizon, także spoglądał z wielkiego okna tarasu.  Avatar zamykając oczy, wziął spokojnie głęboki wdech nosem i wypuścił powoli ustami.

- Dziękuje wam kochani za tyle miesięcy wytrwałości. Za trudne podjęte decyzje i zmiany. To tylko dzięki wam świat powrócił do równowagi. To wy jesteście bohaterami! Dziś niestety nadszedł ten kres gdzie musimy się rostać. Pomogę pogorzelcom odbudować ich miasta. Obiecuję by już wszystko powróciło do normy. Podjęłem decyzję bycia Avatarem więc muszę wypełnić obowiązki Avatara. - Aang powoli spuścił głowę w dół, ukłonił się w szczerym podziękowaniu i wziął swój latawiec do ręki. - Żegnajcie, będę za wami tęsknił! - powiedział po chwili i wskoczył zwinnie na swojego ogromnego przyjaciela. - Appa! Hop! Hop! - po wypowiedzeniu rozkazu Avatar wzbił się w powietrze i odleciał ku zachodowi słońca.





2 LATA PÓŹNIEJ:


- Widział ktoś Zuko?! - spytała zmartwiona Katara służby nocnej.
- Władca Zuko pojechał do Wrzącej Skały by odebrać księżniczkę Azulę. - odpowiedział pewnien Mag ognia.
- Co?! - Wzdrgnęła się narzeczona władcy. - Azula została wypuszczona?! - powiedziała sama do siebie.
- Tak Pani, została zwolniona za rozkazem Władcy. - odpowiedział ten sam strażnik.
Katara odeszła bez słowa. Wróciła do pałacu i zasiadła na ich wielkim łożu w ogromnej, przepięknej sypialni. Na przeciw łoża wisiał portret z dnia zaręczyn Władcy Ognia Zuko i jego ukochanej Katary z Plemienia Wody. Zasmucona przyszła żona Zuko położyła się bezszelestnie. Zdjęła i spojrzała na przepiękny, czerwono-niebieski naszyjnik zaręczynowy z symbolem Wody i Ognia. Poprzedni naszyjnik, który dostała od babci wisi teraz na jej nadgarstku. Katara uśmiechnęła się sama do siebie i zamknęła oczy pogrążając się w marzeniach. Mimo wielu ekscytujących zdarzeń, pierwsze co rzuciło jej się na myśl to Avatar Aang. Ich pierwsze
spotkanie, pierwsze dialogi. 






Przy okazji wspomniała także o swoim przemądrzałym bracie.
- Sokka. - Burknęła sama do siebie z szerokim uśmiechem.
"To jest Appa, mój latający bizon. - Tak, a to jest Katara, moja latająca siostra." - dziewczyna zaczęła śmiać się sama do siebie, wspomniawszy ten fragment. Po chwili Katara spoważniała. Przypomniała sobie drastyczne momenty podczas bycia w drużynie. Na przykład młody Zuko, pragnący pojmać Avatara by odzyskać swój honor. Starcie pomiędzy Zuko i Azuli oraz zranienie Aanga. Odejście księżniczki Yue. Zaginięcie Appy. Oraz to, że Aang odszedł.
Wspomnienia Katary przerwało ciche pukanie do drzwi. Ocknąwszy się, ujrzała w progu swojego ukochanego, który właśnie wrócił ze Wrzącej Skały. Dziewczyna od razu rzuciła się na władcę.

- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś, że Azula wychodzi?! Dlaczego ją zwolniłeś?! - zapytała z lekkim gniewem w głosie.
- Nie chciałem byś się zdenerwowała. - odparł obejmując narzeczoną.
- Dlaczego ją wypuściłeś?! - spytała lekko odsunąwszy się.
- Kataro... Nie długo nasz ślub. Chcę by była tu nasza cała rodzina. Nie chcę mieć żadnych wrogów, tym bardziej że to moja własna siostra. Obiecałem być godnym władcą. Dlatego wybaczyłem jej... Po za tym przez te dwa lata w więzieniu... bardzo się zmieniła, zrozumiała swoje złe postępowanie...
- A co z twoim tatą?! - przerwała.
- Ozai jest dla mnie nikim. Nigdy nie byłem dla niego kimś ważnym, nawet nigdy nie nazwał mnie synem. On nie jest godzien na moje wybaczenie. Ważne że odnalazłem matkę... - mówił z powagą patrząc w morskie oczy ukochanej. - Chcę by nasz ślub odbył się w Ba Sing Se. - rzucił zmieniwszy temat.
- Dlaczego? - spytała Katara lekko wybita z tropu.
- Ponieważ Królestwo Ziemi jest między naszymi narodami. Zależy mi na tym, by nasz ślub był najwspanialszy!
- Aa.. już rozumiem. - odparła z uśmiechem. - Ale chcę byśmy nie wysyłali orła na Biegun Południowy i Północny, chcę osobiście
przekazać tą wiadomość rodzinie wraz z Tobą. - powiedziała bawiąc się mankietem Maga ognia.
- Dla Ciebie wszystko. - odpowiedziawszy pocałował ukochaną w czoło.



CDN.

2 komentarze:

  1. Super rozdział bardzo mi się podobał ;)
    "To jest Appa, mój latający bizon. - Tak, a to jest Katara, moja latająca siostra." również uwielbiam ten moment :))
    Zuko taki dobroduszny teraz hahaa :>
    ciekawe co z Azulą?
    czekam na next :)
    Weny weny i jeszcze raz weny
    Pozdrawiam, Nicola ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hihi dziękuje dziękuje najukochańsza :* aa zobaczysz co bedzie dalej na pewno :D haha <33

      Usuń