- Omashu
Od kilku godzin wszyscy bliscy i znajomi siedzieli przed komnatą małżeńską, czekając aż najlepsi specjaliści uzdrowią Zuko. Tym razem jego stan był o wiele gorszy niż ostatnio. Katara nie mogła tam wejść, nie mogła jemu pomóc. Siedziała w kącie korytarza i wytykała, że to wszystko jest jej winą, że to przez nią Zuko teraz walczy o życie. Zatykała uszy, bo nie mogła słuchać jak jej ukochany cierpi. Sokka wielokrotnie próbował pocieszyć siostrę lecz Katara ani drgnęła. Po kilku godzinach do komnaty wezwano Aanga.
Zuko już nie krzyczał, leżał spokojnie i z każdą sekundą bledniał. Uzdrowiciele zrobili wszystko co mogli i teraz z nadzieją wpatrywali się w ostateczną szansę. Aangowi w ułamek sekundy łzy napłynęły do oczu.
- Nie! To niemożliwe! - wykrzyczał chowając twarz w swoje dłonie. Jednakże szybko oprzytomniał, bo wiedział że ma mało czasu.
Avatar podszedł do łoża Władcy Ognia. Z szyi ściągnął drobny naszyjnik z małym flakonikiem. Wziął głęboki wdech i przypomniał sobie jak go wskrzesiła Katara po śmiertelnym piorunie Azuli. Wylał zawartość flakonu nad swoją dłoń. Magiczna woda zaczęła szybko krążyć, aż w końcu zabłysnęła. Zwinnym ruchem położył swoją dłoń na skaleczonej piersi przyjaciela. Wielka moc wydobyła się w tej chwili. Rozbłysł Aang, a tak że rana Zuko i w końcu cały pokój zaginął w białym świetle.
Po tym incydencie Avatar zasiadł na skraju łoża przyjaciela i skinął głową, by służba mogła wpuścić jego narzeczoną.
W wolnej chwili Zuko otworzył oczy i ujrzał dawno oczekiwanego przyjaciela. Uśmiechnął się tak mocno jak był w stanie. Skinął lekko głową i ledwo wypowiedział dwa słowa:
- Dziękuje Aang.
Do komnaty pośpiesznie wkroczyła Katara. Widząc, że jej ukochanemu nic już nie grozi, pocałowła go czule i przytuliła z całych sił. Zuko wydając z siebie ciche syknięcie z powodu bólu, po chwili oznajmił:
- Kataro... Pobierzmy się. Pobierzmy się jeszcze dziś!
- Oczywiście! - wydusiła z siebie zapłakana dziewczyna.
- Sokka? Moglibyśmy przejść się? - zapytała nieśmiało Toph.
- Jasne! To dobry pomysł, by rozprostować nogi. - oznajmił, wstając spod drzwi komnaty Zuko.
Kilka minut szli w ciszy przed siebie. Sokka podążał za kamieniem, kopanym przez samego siebie, a Toph bacznie obserwowała drogę.
Tą niezręczną ciszę przerwała w końcu niewidoma:
- Sokka? Jak to teraz będzie? - zapytała głosem potulnej dziewczynki.
- Noo... Dziś pewnie ze ślubu nici! - odprał obojętnie, wzruszając ramionami.
- Ale nie chodzi mi o to... Chodzi o nas i być może o Suki.
- Co Suki ma teraz do tego? Z nami już jest przecież pozamiatane!
- Ale dla niej nie! Nie zdziwiło Cię to, że dołączyła do gangu Azuli?! Z dala można było poznać, że jest żądna zemsty!
- Co?! Pff! Toph proszę nie żartuj! - zaśmiał się wojownik.
- Nie żartuję. Tylko bądźmy już na prawdę ostrożniejsi.
- Dobrze, obiecuję Toph! Będę Cię bronił w dzień i w noc! - oznajmił harcersko Sokka.
- A właśnie! Mam dla Ciebie niespodziankę! Zamknij oczy i poczekaj tu chwilę! - oznajmiła znienacka Toph i zanurzyła się wśród ziemi - To dla Ciebie! - oznajmiła po chwili, a zza pleców wyciągnęła coś długiego i czarnego.
- To mój kosmiczny miecz! - zawołał - Ach! Kosmiczny mieczu! Tak bardzo za tobą tęskniłem! - zaczął przytulać swoją odnalezioną broń - Dziękuje! Dziękuję Toph! Mówiłem Ci już, że jesteś niesamowita?!
- Tak. Możesz to mówić częściej... - odpowiedziała, drapiąc się po głowie.
- Dziękuje! Dziękuje! Dziękuje! - Sokka wciąż skakał radośnie wokół Toph.
- Dobra, dobra! Starczy! - powiedziała, odpychając go z uśmiechem - To nic wielkiego! Woda wyrzuciła go na brzeg przy jakieś zatoce. - oznajmiła.
- Jesteś wspaniała! - uradowany Sokka podniósł Toph w górę.
W zamku znów panował wielki zamęt. Powstała kolejna szansa na dzisiejszy ślub. Zuko powraca w miarę do formy, a Katara jest wręcz w niebo wzięta.
Aang zjawił się w Omashu. Prócz dzisiejszego incydentu z księżniczką Azulą, dzień był idealny.
Wczesnym wieczorem wszyscy opuścili Omashu. Ani żywej duszy nie pozostawiono. Bałagan, pootwierane domy, targowiska... Gdzie wszyscy się podziali?
NARÓD OGNIA:
- Żarząca Wyspa
Otóż co się stało? Odpowiedź brzmiała: "Ślub odbędzie się na Żarzącej Wyspie!". Skąd taki pomysł? - Zobaczycie sami!
Po nie udanym weselu w Omashu, Zuko w ciągu dalszym pragnął poślubić swoją ukochaną, mimo tego co w tym dniu się wydarzyło.
W drodze na Żarzącą Wyspę, Władca Ognia przypomniał sobie również ważną rzecz w tym dniu. Jego matka, oraz to co powiedziała Azula:
" - Widziałam, że panna Noriko wraz z Kiyi przybyła do miasta...
- Kim jest Noriko?!
- Twoją matką. "
Na samą tę myśl Zuko wzdrygnął się, choć przypomniawszy sobie ten fragment zapytał samego siebie " Kim jest Kiyi? ". Natychmiast chciał zobaczyć się z swoją utęsknioną matką.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ:
- Jesteś niesamowita! - powiedział z zaskoczenia Zuko, kładąc swoją dłoń na ramieniu Katary.
- Chciałam żebyśmy nigdy nie zapomnieli tego wyjątkowego dnia. - odparła.
- Po tym co się stało i co dla nas zrobiłaś nigdy nikt nie zapomni! To będzie nasza urozmaicona historia. - oznajmił z uśmiechem Władca Ognia i pocałował namiętnie ukochaną.
W tym czasie najważniejsze osoby tego dnia oraz ich rodzina zajęła dom, który przed laty był letnim domkiem rodziny królewskiej.
Zuko siedział sam na brzegu plaży i wpatrywał się w niebyt na gwieździstym niebie. Zaś za jego plecami stanęła Ursa.
- Kto to? - zapytał wystraszony Zuko z zamachem.
- To ja. - oznajmiła ciepło matka, wychodząc na przeciw syna.
- Och. Przepraszam. - odparł, kładąc się na białym przez blask księżyca piasku, a Ursa zasiadła u jego boku.
- Jak już wiesz, nie chciałam was zostawić... - zaczęła matka. - Ozai kazał otruć własnego ojca byś tylko ty nie utracił życia, a on żeby mógł zasiąść na przeznaczonym dla niego tronie. Nie chiałam zabić Azulona, mimo jego okrutnych oczekiwań. Nie chciałam nikogo zabijać. Ale to był jedyny sposób by uratować Ciebie. A potem musiałam opuścić królestwo. Jak to twój ojciec wolał "wygnano mnie".
Jednakże ja tak na prawdę nie kochałam twojego ojca. Zanim się poznaliśmy, byłam szalenie zakochana w moim przyjacielu, który był nim od małego. Nazywał się Ikem. Ale pewnego dnia, gdy zamierzałam powiedzieć rodzicom o zaręczynach z Ikem, do mojego domu przybył Azulon z Ozaim... Gdy weszłam do jednego z pokoi, zastałam płaczącą na środku pokoju moją matkę. Kazała mi pójśc do szklarni. Tam zastałam mojego ojca z Azulonem i Ozaim. Twój dziadek po przedstawieniu się oznajmił, że miał problem ze znalezieniem potomków Avatara Roko.
Mędrcy Ognia powiedzieli jemu, że powiązanie wnuczki z jego synem przyniesie jakąś "Linię Krwi" o wielkiej mocy... I to się tylko miało sprawdzić po tym jak Azulon miał umrzeć... Książę Ognia Ozai zaszczycił moją rodzinę, prosząc o moją rękę.
Oczywiście z wielkim trudem zgodziłam się.
Gdy wyjeżdżaliśmy z miasta Azulon mówił o tej zacofanej wsi i nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła... Był to Ikem. Zablokował środek drogi, którą właśnie podążaliśmy i z trudem wydusił z siebie słowa:
Po tym każdy stamtąd prócz mnie wyśmiał go, a Azulon kazał straży pozbyć się jego. Chciałam by przestali. Zwróciłam się Ozaia, że go zostawię lecz ma obiecać, że nie skrzywdzi go... dla mnie.. dla mojej miłości. Twój ojciec wydał rozkaz. Wybiegłam z płaczem z powozu i przystanęłam kilka metrów przed ukochanym. Ikem był zrozpaczony. Zaczął krzyczeć, że... że należymy do siebie. Cokolwiek mi oferują, to nie jest warte tego bólu. Odpowiedziałam, że decyzja zapadła i nie da się tego już odwrócić. Jednak nie zrezygnował. Spokojniejszym głosem zapytał, czy małżeństwo z Ozaim to jest to czego właśnie chcę, miałam jemu powiedzieć a on wróci do domu... Wtedy odpowiedziałam jemu, że z przyjemnością przyjęłam jego oświadczyny i z bólem wróciłam do wozu.
Wtedy widzieliśmy się po raz ostatni.
Podczas wesela Ozai powiedział mi, że mam powiedzieć moim rodziecom "ostatnie słowa", ponieważ od teraz należałam do niego i do jego rodziny... Przeraziłam się. Odebrali mi miłość i rodzinę.
- Mamo... - Zuko nie wiedział co powiedzieć, więc wtulił się w jej matczyną pierś.
- Synku... Mam jeszcze coś dla Ciebie... Ale obiecaj mi, że przeczytasz to dopiero po waszym ślubie i miodowym miesiącu!
- Obiecuję. - przyrzekł Władca Ognia, a Ursa wyjęła zza pasa kopertę.
- Choć, już czas. - poinformowała sympatycznie i objęła syna ramieniem.
Znów rozbrzmiały weselne dzwony. Droga ku plaży została wyznaczona obfitymi, białymi kwiatami i długimi pędami białych wstążek zwieszających się z każdej lampy. Kilka kroków dalej rozchodził się biały dywan, a na nim rozrzucone płatki czerwonych róż. Po dwóch stronach przedzielonej plaży białym dywanem stali goście w przepięknych wizytowych strojach. Gwieździsta noc i księżyc w pełni z olśniewającym, białym blaskiem sprawiał, że biały piasek aż błyszczał oraz urozmaicał całą ceremonię. W końcu na skraju dywanu stanęła pierwsza Toph, a zaraz za nią pojawiła się Panna Młoda. Obie były ubranie w przepiękne, jasne suknie, a zdobiące je kwiaty sprawiały, że dziś były najpiękniejszymi kobietami w całym Narodzie Ognia.
Uśmiechały się od ucha do ucha, choć nie widać było ich białych zębów, które zasłaniały się za wachlażami. Na znak rozpoczęcia ceremonii gwiazda rozcięła morze granitowego nieba. Kolejne, mniejsze dzwony dołączyły się do rytmu pierwszego. Ruszyła mała Toph, wysypując z koszyczka kolorowe płatki kwiatów, pokrywając biel dywanu i przypadkowe płatki róż. Do boku Katary dołączył Hakoda, któremu poraz drugi podała rękę i ruszyli krokiem pasującym do rytmu weselnej melodii. Katara nie mogła powstrzymać się od łez. Starała się zasłaniać większość twarzy wachlażem, lecz jej makijaż mimowolnie nasiąkał. Po kilku krótkich minutach stanęła pod zgrabnym łukiem, tonącym we wstążkach i kwiatach. Zuko znów przejął ukochaną w ramiona. Już za dosłwonie kilka słów na ich palcach miała widnieć obrączka, przypieczętowująca ich miłość, ufność i wierność oraz i sam sakrament małżeństwa. Mędrzęc Ognia stanął przed nimi po raz drugi w dzisiejszym dniu. Zwinnie owinął ich splecione dłonie szkarłatną, jedwabną szarfą, po czym wziął głęboki wdech:
- Zebraliśmy sie tu dziś, by połączyć sakramentem małżeństwa Władcę Ognia Zuko oraz Katarę z Plemienia Wody...
- TAK! - przerwała zniecierpliwiona oraz mocno podekscytowana Katara.
- Tak! Tak! To takie piękne! - Sokka wybuchł płaczem w tym samym czasie i schował twarz w poduszkę, na której leżały dwa królewskie atrybuty. - Sokka! Nie bądź baba! - szturchnęła zaszlochanego chłopaka Toph.
- TAK! - odpowiedział także Zuko mimo w nie odpowiedniej kwestii.
- Yhh... Czy ktoś zna podwód, by ta para zakochanych nie miałaby pobrać się?
CISZA.
- W takim razie... Czy ty Władco Ognia Zuko, chcesz poślubić Katarę z Południowego Plemienia Wody?
- Tak, chcę. - odpowiedział spokojnie, zniecierpliwiony swej ukochanej Zuko i włożył złotą obrączkę na palec Katary
- Czy ty Kataro...
- TAK CHCĘ! - rzuciła Katara i pocałowała swojego męża.
W czasie splotu swoich dłoni, żona Władcy Zuko wsunęła jemu na palec złotą obrączkę.
OK. DZIĘKUJE ZA PRZECZYTANIE KOLEJNEGO ROZDZIAŁU! LICZĘ JAK ZAWSZE NA WASZE SZCZERE KOMENTARZE! :)
POZWOLIŁAM SOBIE POŻYCZYĆ WĄTEK O URSIE Z KOMIKSU DALSZYCH CZĘŚCI AVATARA "Poszukiwanie Część 1" (chyba xD)
/ Tokka .
Sylwia jak zwykle bledy gramatyczne wybacz ale musisz nad tym popracowac (samoistnie je poprawiam czytajac) i jeszcze mam ci jedno do zarzucenia twoje zdania niekiedy nie maja wiekszego sensu nie wiem czy to wina pomylki czy tego ze nie przeczytalas rozdzialu po napisaniu go. W kazdym badz razie to tyle przejdzmy do przyjemniejszej czesci. Podoba mi sie ze wstawilas gify i to jeszcze takie fajne z Sokką. Decyzja Ursy byla niezbyt przemyslana. A co do Katary i Zuko nie naleza jakos do moich ulubiencow choc lubie ich a rozdzial skupiony byl ogolnie na nich ale nic nie szkodzi bo i tak byl interesujacy i dobry.Sokka sie rozkleil szybciutko to bylo slodziutkie chociaz Toph musi trzymac fason haha (kocham ją) i zaskoczylas mnie tym ze to Aang uzdrowil Zuko a nie Katara ale ciekawie za to sie czytalo. Mam nadzieje jednak ze w nastepnym rozdziale bedzie wiecej Sokki i Toph a przede wszystkim zacznie sie cos dziac miedzy Aangiem a Ty Lee. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Anielina jezdzaca na koniach i wsciekla na Majke ze mnie tu zabrala, Nicola! ;*
Haha Nicolko moja! <3 Obiecuję poprawę i proszę o wybaczenie! :* No w końcu musiałam zakończyć ten ślub i dlatego skupiłam się tak bardzo na Zutarze, bo inaczej bym ciągnęła to po kolejnych rozdziałach nie wiadomo po co c: Z tokką postaram się nad nimi popracować i właśnie jestem w trakcie tworzenia wątku z Aangiem i Ty Lee ( co mialo byc niespodzianką, ale co tam :) ) Więc jeszcze raz obiecuję poprawę! I NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ AŻ W KOŃCU WRÓCISZ! :( <3 Pozdrawiam i ja zasmucona! :( <3
UsuńJej! Sokka i Toph <3 rozdział jak zwykle wspaniały :) czekam na następne rozdziały ^^ Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuje Tokko, że Ci się także podobało! :) Pozdrawiam również :)
UsuńPS I postaram się dodać kolejny rozdział tak szybko jak to możliwe w moim "stanie avatara" chili "stanie skupienia" :)
Ktoś jeszcze pamięta o nieszczęsnym Avatarze? :D Ciesze się. Idę do kąta popłakać XD Podoba mi się fabuła. Pary nie za bardzo. Cóż, nic w tym dziwnego. Jestem Kataangersem, ale zostanę tu i będę czytać xd
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twój styl pisania. Czekam na następny rozdział.
Również zapraszam do mnie :)
http://avatarstory1.blogspot.com/
No jasne, że pamięta! :3
UsuńDziękuje, że podoba ci się tutaj! :)
Oczywiście zajrzę do ciebie :)
Pozdrawiam!
Jestem bardziej za Kataangiem ale i tak bardzo podoba mi sie akcja i czekam n nastepny :D :D
OdpowiedzUsuńBardzo cieszę się, że choć stworzyłam inne pary to podoba ci się :3
UsuńPozdrawiam! :*
Kiedy bedzie kolejny rozdzial ? :)
OdpowiedzUsuńPostaram się jak najszybciej :))
UsuńMam trudny wątek do opisania i brak weny :(
Aha spoczko to powodzenia i czekam ;)
UsuńJuż jest :))
Usuń