KRÓLESTWO ZIEMI:
- A co sądzisz o tej sukience...?! Hi,hi,hi?! - zapytała podekscytowana Ty Lee, pokazując jasno niebieską sukienkę z falbankami.
- Jest prześliczna. Możesz ją dziś ubrać. - odparła zamyślona Sukki.
- No ej! Co z tobą?! Tak samo mówiłaś już przy dziesięciu poprzednich! - niechcący uniosła się Ty Lee.
- Przepraszam. Nie mam dziś głowy... - odpowiedziała nie zmieniwszy tonu.
- W takim razie lepiej będzie jak poradzę się dziś Yoko! - oznajmiła długowłosa dziewczyna, zwinnie zabrawszy swoje rzeczy - Cześć! - wrzasnęła zatrzaskując drzwi.
Sukki zaraz po wyjściu przyjaciółki wpadła w rozpacz. I tak jak siedziała po środku ogromnego łoża, podkuliła się z brodą opartą o kolana i zaczęła głośno płakać, pragnąc już długo oczekiwanego powrotu ukochanego.
Sokka pojechawszy w zastępstwie za Generała Iro na Zjazd Narodów od ponad trzech tygodni nie powrócił jeszcze do domu.
W MIĘDZY CZASIE...
Na skraju skały wywodzącej się z kotliny przez którą przemieszczał się oddział Beifong, Toph wraz z Sokką oznajmili odpoczynek i zasiedli w odosobnionym miejscu obok siebie:
- Ostatnio dużo rozmyślam... - zaczął Sokka.
- Nad czym Sokka rozmyślasz? - zapytała przyjaciółka.
- Co do uczuć po między mną a Sukki.
- Jak to? Nie rozumiem...
- Sądzę, że.. ja.. Sukki tak na prawdę wcale nie kocham! - wyżalił wojownik.
- Co?! Zgłupiałeś już do reszty?! Dlaczego tak uważasz?!
- Ponieważ to inna dziewczyna skradła mi serce...
Toph aż na chwilę zmroziło.
- Że co?! - wykrzyczała ocknąwszy się - Niech to ja tylko się dowiem która to z tej miejskiej piwiarnii to przysięgam zatłukę w imieniu Sukki! - oznajmiła hardo.
- Obawiam się tylko, że ty wiesz kto... - wymamrotał Sokka.
- Co, Yoko?! - wykrzyczała.
- pff, nie!
- Toka?!
- nie-e!
- Yamashita?!
- Yhh.. ta dziewczyna z piwiarni to ty Toph, to TY! - otrząsnął przyjaciółkę.
- Tak ona! Ooo...! ( nie zdążyła dokończyć ) O niech to.. - ściszyła swój ton po czym westchnęła, a Sokka złączył w końcu ich wargi namiętnym pocałunkiem.
- Ale dlaczego... ? - zapytała niepewnie.
- To długa historia.. - odparł Sokka.
- Mamy czas. Chcę wszystko wiedzieć - zażądała Toph.
- No dobrze - westchnął głęboko - Tak na prawdę to od razu Cię polubiłem gdy tylko ujrzałem Cię na tej arenie. Mimo tego, że szalałem i gadałem głupoty, to w sercu czułem przerażenie, bałem się że coś Ci się stanie... Taka mała, drobniutka dziewczynka na takiego giganta - zaśmiał się cicho - Potem gdy do nas dołączyłaś to.. to.. zrozumiałem jaka jesteś. I taka mi odpowiadasz! Tak mnie właśnie ciągle przyciągałaś. A pamiętasz tamten dzień w Narodzie Ognia, gdzie zarabialiśmy na hazardzie robiąc z tych wszystkich ludzi jajca?
- Tak pamiętam... Przepiękny dzień... - rozmarzyła się Toph.
- I potem pod koniec dnia rozmowę na temat Katary? - pokiwała twierdząco głową - to już wtedy wiedziałem że to jest to.
- I przez tyle czasu żadnej z nas nie powiedziałeś?! - wtrąciła się.
- Jakoś nie specjalnie przychodziło mi to na myśl a co dopiero na język...Nie chciałem nic zmieniać. Bałem się, że wszystko popsuję..
- Nie dziwie Ci się. W sumie to też chciałabym Tobie coś wyznać - powiedziała zakłopotanie uroczo.
- To słucham - zachęcił ją Sokka.
- Może to już wtedy zauważyłeś, a może nie... więc.. ja w Tobie też się podkochiwałam.. a raczej podkochuje...
- Widzisz! To znak! - powiedział podekscytowany.
- Znak na co? - zaprzestała.
- Na to co między nami jest! To coś więcej niż tylko przyjaźń.. - oznajmił z lekkim uśmiechem, przesunąwszy się ostrożnie do Toph.
- To wspaniale - wydusiła - Ale nie chcę psuć Tobie życia przez moje widzimisię...
- Pamiętaj też o mnie. A tak w ogóle to miłość nie wybiera!
- Tak wiem - odpowiedziała niby wpatrując się w niebo.
- To jak będzie? zapytał aksamitnym głosem, objąwszy delikatnie dłońmi twarz Toph - Dla Ciebie jestem w stanie rzucić wszystko!
- Sokka nie... nie mogę wam tego zrobić...
- Nie obwiniaj się. To moja decyzja i chcę ją spełnić! - odparł - W sumie to mam nawet pomysł jeśli twierdzisz, że to za szybko lub nie jesteś pewna, to po prostu spróbujmy dyskretnie.. Ty i ja! Jak w tej opowieści o kochankach z Omashu!
- Ale ja nie chcę byś zginął! Nie pozwolę Ci! - przerwała Toph ze łzami już na policzkach.
- No coś ty! Nie tak dokładnie... Obiecuję, nie zginę. - zaśmiał się i objął niewidomą ramieniem.
Kilka dni później armia powróciła do stolicy. W domu Sokka zachowywał się inaczej w stosunku do Sukki. Przy każdej możliwej okazji starał się mieć do niej dystans. Gdy ukochana chciała przytulić, on jedynie poklepywał ją lekko po plecach niczym starą babunię. Kiedy przysiadała się do niego, Sokka odsuwał się od niej dopóki nie wylądował na ziemi. Sypiał w innym pomieszczeniu zawsze pod jakimś nietypowym pretekstem. Sukki po jakimś czasie zauważyła zmiany i zapragnęła porozmawiać:
- Sokka stój! - zażądała.
- Ale.. ja się bardzo śpieszę... tam do.. właśnie.. ach, muszę iść! - jąkał się łapiąc za klamkę.
- Nie! Nigdzie nie musisz iść! O co chodzi? Czegoś mi nie mówisz... - zatrzymała go łapiąc zwinnie za ramię.
- Sukki.. miałem Ci już to dawno powiedzieć, ale się bałem... - zamilkł na chwilę - Bo zjadłem wszystkie sajgonki i nie będziemy mieć co jeść na kolację! To ja szybko po nie pobiegnę... - chciał wyjść ale jednak odwrócił się by powiedzieć prawdę - Ja nie chcę z Tobą już dłużej być. Przykro mi. - oznajmił i wyszedł z domu.
Po tym dziwnym incydencie Sukki opuściła dom by przejść się i pomyśleć o wszystkim co zdarzyło się w ciągu tych kilku dni.
Rozmyślenia Sukki:
Coś jest nie tak! Wiem, tylko że on nie chce mi powiedzieć całej prawdy! Coś ukrywa? Może go zaniedbuje i znalazł sobie inną? Ładniejszą i chudszą niż ja?! Nie mam nikogo by o tym porozmawiać... Czuje się taka samotna! Nie, on na pewno musi mieć inną! Znajdę tą zdzirę!
Jej przemyślenia przerywa pewien znany głos dochodzący z niedaleka. Natychmiast odwraca się i widzi za sobą ściskającą się namiętnie parę.
- Co?! Ty z tą małą małpą?! - wykrzyczała Sukki.
- Nie nazywaj jej tak! W ogóle to co ty tutaj robisz?! Śledzisz mnie?! Powiedziałem Ci przecież, że z nami już koniec!
- Nie wierzę... Dlaczego ona?!
Toph w między czasie stała jak słup soli przysłuchując się kłótni.
- Nigdy Cię nie było przy mnie! I nie wmawiaj mi że nie! Myślisz że Ty Lee nic mi nie mówiła?!
- Ale.. ale.. Ciebie nie było tak długo i..
- To nie jest wytłumaczenie... - Nie dał jej skończyć.
- Nie mam zamiaru już z Tobą rozmawiać! Trzymaj sie jak chcesz tej małej brudaski!
Toph z szelmowskim uśmiechem tupnęła nogą, a grunt pod nogami Sukki zagrzązł i wybił kilka metrów dalej. Dziewczyna szybko wstała, otrzepała się i rozwścieczona zagroziła że się zemści.
BIEGUN POŁUDNIOWY:
Kilka dni po ciężkiej wyprawie przez morze, królewska para z Narodu Ognia dotarła do rodzinnej miejscowości Katary. Każdą osobę z załogi przywitano serdecznie a przede wszystkim ich mieszkankę, która już wkrótce miała zostać królową Narodu Ognia. Ojciec, starsza babuleńka trzymająca męża pod rękę, Sokka i Toph stali w pierwszym rzędzie z uśmiechem i zdumieniem widocznych na ich zmarźniętych twarzach.
Po czułym powitaniu pełnym łez zaczęto ucztę. Dziesięć wielkich lodowych stołów pomieściło wszystkich. Podczas okazji w czasie ciszy Władca Ognia Zuko cicho zastukał w kielich i poprosił o uwagę po czym wstał:
- Dziś mam ten zaszczyt po raz pierwszy stać tu przed wami w pokojowych zamiarach. Pragnę ogłosić, iż wasza wspaniała, młoda Katara zgodziła się zostać moją żoną! Oboje chcemy, byście zjawili się wszyscy w dniu przesilenia letniego na naszym ślubie w Omashu.
- Jestem tak szczęśliwa, że możemy podzielić się tą informacją z wami osobiście. Mam nadzieję, że nie zawiodę Narodu Ognia ani żadnych z dwóch Biegunów! - dołączyła się Katara.
Po wielkiej uczcie cały Biegun Południowy świętował zaręczyny Zuko i Katary aż do białego świtu.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ: ( rozmowa Katary z ojcem )
Spacerując przez zlodowaciały brzeg morza, przy starym okręcie narodu ognia Katara i jej ojciec dyskutowali na wszelkie tematy. Co się stało z Aangiem, dlaczego z nim nie jest? Jak zamierza ułożyć swoje życie...
- Kochanie, jesteś pewna, że to ten... Ten mężczyzna dla którego chcesz poświęcić całe swoje życie? - zapytał poważnie.
- Tak, Zuko to ten jedyny. - odparła lekko zdesperowana.
- A co z Aangiem?
- Dobrze wiesz, że Aang jest awatarem a jego życie musi opierać się na samotności! - odparła.
- No dobrze, dobrze rozumiem. - Kataro, tak bardzo za Tobą tęskniłem! - oznajmił po chwili ciszy, mocno przytulając swoją jedyną córkę. - Myślałem, że zawalczysz o Aanga...
- Kataro! - usłyszawszy głos swojego ukochanego, dziewczyna natychmiast oderwała się od taty - Kataro! Musimy już powoli zawracać! - krzyczał z daleka Zuko.
- Muszę już iść tato... - powiedziała cicho.
- Dobrze. Pamiętaj, że tu jest twój dom i zawsze będzie... Ach! Jestem z Ciebie taki dumny! Kocham Cię! - wyszeptał, ponownie przytulając córkę na pożegnanie.
- Ja Ciebie też kocham. - odpowiedziała i zwróciła się do ukochanego.
CDN
PRZEPRASZAM NICOLKO ZA GŁUPIE ZAKOŃCZENIE...
KOCHAM CIĘ MOCNO I JUŻ PISZĘ CDN POWOLI!
E tam nie masz za co przepraszać. Rozdział bardzo mi się podobał i zakończenie też. Sokka i jego teksty są najlepsze. ,,zjadłem wszystkie sajgonki,, haha. Jestem ciekawa zemsty tej Sukki (dwa znaczenie). I nie moge doczekać się wątku Aanga pisz go szybciej a nie!!! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Nicola ;*
Haha dziękuje ! ;) Już właśnie dziś trochę napisałam i coraz szybciej zbliża się Aang! :**
Usuń