Świat potrzebuje równowagi.

Świat potrzebuje równowagi.

poniedziałek, 30 czerwca 2014

NIESPODZIANKA.


KRÓLESTWO ZIEMI:



Ciemno, zimno, strasznie - tylko te słowa w tamtej chwili przychodziły Ty Lee na myśl.
Zmęczona wojowniczka wciąż mknęła przez las. Księżyc w pełni nadawał jemu jeszcze bardziej upiornego uroku. Przestraszona i wycienczona dziewczyna co chwilę wpadała wśród mokre krzewy i rowy. Mimo dobrej kondycji jej nogi odmawiały posłuszeństwa, a oczy orientacji. Jej wyobraźnia zaczęła szwankować, ciągle widziała przed oczyma rozłoszczoną Suki pragnącą uderzyć Ty Lee w twarz. W pewnej chwili upadała. Podczas lotu dostrzegła wyłaniającą się zza drzew mroczną, czarną jak niebyt postać. Za chwilę słyszała jak ktoś zbliża się do niej. Wojowniczka zaczęła krzyczeć "pomocy! pomocy!" lecz i tak wszystko na marne. Ty Lee postanowiła wstać po raz wtóry. Zacisnęła mocno obie dłonie w pięści i z wysiłkiem podniosła się. Nie chciała uciekać, ruszyła na atak jak to ją nauczono. Chcąc użyć na przeciwnika blokadę Chi, znów upadła do stóp postaci. 

Przerażona Ty Lee zaczęła płakać, krzyczeć i prosić o ocalenie. Nagle na swoim zziębniętym ramieniu poczuła dłoń, która za razem pomogła jej wstać na nogi. Przejrzawszy lepiej na oczy, nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Właśnie w tej chwili stoi przed nią Avatar Aang we własnej osobie! Dziewczynie od razu kamień spadł z serca i z niedowierzeniem uściskała mocno Aanga, próbując nie wpaść w jeszcze większą rozpacz. 
- Ty Lee? Co Ci sie stało?! Dlaczego jesteś tutaj?!
- Suki... Suki oszalała... ! - tylko tyle zdążyła powiedzieć zanim zemdlała. 



Ty Lee ocknęła się dopiero po kilku godzinach na latającym bizonie Avatara. Na niebie widniały jeszcze odcienie nocy, choć ze wschodu w ciemno-niebieską barwę zachęły wchłaniać się kolory pomarańczy, różu i fioletu. 
- Oo! Widzę, że już się obudziłaś! - powiedział piskliwie uradowany Aang.
- Co się stało? gdzie lecimy? - zapytała zdezorientowana dziewczyna. 
- Znalazłem Cię dzisiaj w nocy samą w lesie - odpowiedział - Możesz mi powiedzieć co się stało? Dlaczego powiedziałaś, że Suki oszalała? - dopytywał się.
- Yhh... no tak. Suki... - przypominała sobie dzisiejszą noc - długa historia...
- Opowiadaj wszystko ze szczegółami - rozkazał Aang.
- Wczoraj Sokka oznajmił Suki, że już jej nie kocha. Potem gdy poszła się przejść zobaczyła go gdzieś w zakamarku jak całuje się z Toph. Wtedy oszalała. Przyszła wtedy do mnie i wszystko mi opowiedziała. Od tamtej pory o niczym innym nie mówiła jak o Socce i zemście. Nigdy w życiu jej  takiej nie widziałam. Biło od niej takie zło i gorycz! - Oo.. nie... - wyszeptała po chwili. - Azula i Mai!
- Co takiego?! -  ruszył się Aang.
- Azula i Mai! Spotkałam je jak uciekałam! One też były w lesie! - zaczęła krzyczeć i panikować Ty Lee.

- Jak to... przecież Azula jest we Wrzącej Skale! Jesteś pewna że to ona?! 
- Tak! Tak! Jak nigdy w życiu! Zuko zwolnił ją z więzienia, ponieważ chce by jego ślub odbył się w pokojowych warunkach w Omashu. - ZUKO BIERZE ŚLUB?! - wyrwało mu się. - Choć nie wierzę w to, że Azula się zmieniła... - mówiła szybko.
- Oo nie... - wyszeptał Aang - Musimy zawracać! Appa! Hop!Hop! - wydał rozkaz i natychmiast zmienili kurs.






- Omashu




Dziś miał się odbyć wielki dzień dla Narodu Ognia, Południowego Plemienia Wody oraz i dla samego mista Omashu. Każdy mieszkaniec od białego świtu unosił się wielką radością i podnietą. Zmartwiona Katara do późnego ranka leżała w swoim łożu, myśląc co złego może się wydarzyć w tak szczególnym dniu. Tylko kilka godzin dzieliły ją od rozpoczęcia nowego etapu życia, a także dozgonnej miłości i wierności wobec Zuko, którego kochała ponad życie. Jej rozmyślenia przerwała Toph, która głośno wdarła się do sypialni panny młodej:
- Dziś jest twój wielki dzień! Zacznijmy zabawę! - wykrzyczała z rękoma wzniesionymi ku górze, a do pokoju weszła cała gromada gospodyń z potrzebnymi przyborami.

Wyciągnięto Katarę z łóżka i posadzono ją przed toaletką wyposażoną w rozmaite ozdoby i kosmetyki. Na początku kobiety zajęły się jej mokrymi, długimi włosami. Po trzech kwadransach jej włosy były już pięknie uczesane i wplecione zostały kwiaty Białego Lotosu od Stryja Iro. Następnie zajęto się malowaniem panny młodej, które zajęło zaledwie dwa kolejne kwadranse. Na koniec obrócono Katarę w stronę sukni ślubnej, która leżała idealnie na manekinie.
- Już czas... - wyszeptała uradowana Toph przez prawe ramię Katary.


W TYM SAMYM CZASIE...


Godzina przedpołudniowa, słońce zaczyna już prawie sięgać ku zenitowi. Misto ucichło nagle jak przed wielkim sztormem. Sokka i Zuko wybrali się na przechadzkę po słonecznym Omashu, oraz by pogawędzić jak mężczyzna z mężczyzną. Sokka, zauważył że przyszły mąż spoważniał i ucichł:
- Hej! Hej! Hej! Płomalu! Tylko nie mów, że się stresujesz?! - powiedział donośnie Sokka, dając sójkę w ramię przyjaciela Zuko.
- Płomalu? - zdziwił się - kto Cię tego nauczył?! - zapytał Zuko.
- No bo wiesz, jak byliśmy w Narodzie Ognia przed inwazją, Aang uczył nas jak się tam u was mówi... "płomalu", "tylko się nie wypal"... a nie ważne! - przerwał swoją wypowiedź chłopak z kucykiem.
- Hahaha! Pierwsze słyszę! - zaśmiał Się Zuko - Nie, nie stresuję się. - Odpowiedział z lekką skruchą.
- Płomiście! - odparł Sokka. 
  

- Sokka... o co może się denerwować Katara? - zapytał z nienacka Władca Ognia.
- Katara? No wiesz to dziewczyna... Dziewczyny wszędzie znajdą powód, by nie dopuścić do ślubu! Nawet źle obcięty paznokieć! - odpowiedział machając energicznie rękami.
- Katara nie chce wychodzić za mąż?! - posmutniał.
- Nie! Tego nie powiedziałem! - zaprzeczył Sokka - Katara na pewno nie ma źle obciętego paznokcia!
- To czym może się martwić w tak ważny dzień w jej życiu?
- Może dlatego że nie ma Aanga? - strzelił.
- Nie, już jej to wytłumaczyłem. Obiecałem jej gdy tylko dostaniemy od niego wiadomość, to wszyscy złożymy jemu wizytę...
- A co z Azulą?! Ona nigdy jej nie ufała, zresztą tak jak ja! - powiedział chłopak z plemiena wody.
- Nie, nie... wie, że Azula jest w Ba Sing Se...
- Co?! Znów chce podbić Ba Sing Se?! - wzdrygnął się.
- Nie! Pojechała tam, by złożyć wizytę Mai i ją przeprosić...
- Do Mai?! - chłopak o mało co zemdlał - Jak to? Do Mai?! - W takim razie puszczą z dymem stolice! 
- Azula się zmieniła... - próbował wymsknąć się Zuko.
- Na prawdę wierzysz w to?! 
- Sam nie wiem... - powiedział Władca Ognia i spojrzał na niebo - Lepiej chodźmy, bo nie chcę spóźnić się na własny ślub!- odparł z uśmiechem.



Natomiast w powietrzu od dłuższego czasu krążył niezapowiedziany Aang i Ty Lee. Oboje są bardzo zdenerwowani tym co tej nocy przeżyła cyrkówka. Wierzą, że Azula nie wyszła z więzienia z pokorą i zmianą, tylko z podwójną chęcią zemsty. W Ba Sing Se nie widziano żadnych z poszukiwanych dziewczyn z Narodu Ognia, na dodatek zniknęła jeszcze Suki. Ty Lee zaczęła obawiać się najgorszego... 
Zmienili kurs na Omashu. Nie daleko od bram Ba Sing Se znaleźli ślady co najmniej trzech ogromnych Węgorzy Ogarów zmierzających właśnie w daną stronę. Zniecierpliwieni ruszyli ich śladami. 


- Niech zacznie się zabawa! - oznajmiła Azula do dwóch współpracowniczek, stojąc przed mostem, prowadzącym do Omashu. 





- Aang spójrz! Tam są! - wskazała Ty Lee na trzy pragnące dokonania zemsty poszukiwane dziewczyny. Ruszyły właśnie powolnie mostem. - Aang! Szybko!
- Appa! Hop! Hop! - popędził bizona i lecieli już na drużynę Azuli.


- Azulo! Coś leci prosto na nas! - krzyknęła Suki widząc zbliżający się obiekt oraz silny powiew wiatru, który zrzucił je prawie z mostu.
- To Avatar. - odpowiedziała z pogardą w głosie, szykując się do walki.


- Azulo! Co ty tutaj robisz?! - spytał z daleka Aang. 
- Już nie mogę pójść na ślub brata i przypieczętować tą chwilę drugą blizną na oku? - zapytała obojętnie.
- Nie pozwolę Ci na to! - krzyknął i wypuścił pierwsze języki ognia.





KATARA:

Już nadszedł ten czas. Dzwony od kilku minut wzywały, dopóki nie zastałam na ślubnym kobiercu. Ślubny kobierec. Dobrze pamiętam tamtą wróżbę... I oto wychodzę za potężnego maga!
Wszyscy zaproszeni goście zebrali się co do jednego. Sokka, jako drużba Zuko strasznie się już niecierpliwił. Samego Zuko pewnie zżerały nerwy. A ja? A ja stałam w oknie, denerwując się na samą siebie dlaczego mnie jeszcze tam nie ma. 
Nagle usłyszałam ciche pukanie do mojej komnaty. Do moich uszu dobiegł głos mojego księcia:
- Kochanie... - natychmiast odskoczyłam za drzwi, by mój ukochany mnie nie zobaczył - Hakoda czeka. - oznajmił i wycofał się. Za to próg drzwi zajął mój tata.
- Czy mogę poprowadzić pannę młodą do ołtarza? - zapytał, wychylając się zza drzwi i wyciągnął w moją stronę rękę.
Właściwie to sama nie wiem na co tyle czekałam. Wzięłam ostatni głęboki wdech, uniosłam długie szaty lekko do góry i w końcu opuściłam komnatę, podając dłoń tacie.
- Jestem z Ciebie taki dumny! - oznajmił, biorąc mnie pod rękę.
- Tak, wiem tato. Mówiłeś mi to ostatnio kilka razy.. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Nie mogę uwierzyć, że moja mała Katara wychodzi już za mąż. - powiedział sam do siebie.
- Ej! Tato! Co za "mała"?! - powiedziałam radośnie.

- Będziesz idealną królową. - oznajmił po dłuższej chwili ciszy.
- Wiesz, że nie na tym mi zależy, tylko na Zuko. - odpowiedziałam i w tym samym czasie wkroczyliśmy na biały dywan, a muzycy z biegunów rozpoczęli weselną piosenkę. 
TA DA TA TA! TA DA TA TA! Ach! Co za przepiękna chwila! Jedyna taka magiczna chwila w moim życiu! Już za kilka kroków miałam znajdować się przy moim ukochanym! Oczywiście Zuko, Sokka i Toph czekali podekscytowani. A Toph wyglądała tak prześlicznie! 
Moje rozmyślenia i fascynacje przerwał tata. Wyszeptał mi do ucha "Kocham Cię." i przekazał mnie Zuko.



ZUKO:

W końcu moja księżniczka zjawiła się! Wyglądała tak przepięknie! Czerwone szaty pasowały do cery mojej ukochanej. A te kwiaty! Kwiaty Białego Lotosu? Pomyślałem, że to są kwiaty oczywiście
od Stryja Iro, a od któż by to innego... Od razu podziękowałem jemu najszczerszym moim uśmiechem. Hakoda podszedł najbliżej jak mógł i przekazał w moje ramiona Katarę, od teraz jedyny, najważniejszy sens mojego życia. Nareszcie oboje splotliśmy nasze dłonie i z otuchą obróciliśmy się w stronę kapłana. Słyszałem radość i szlochanie za sobą naszych najbliższych. Sokka opierał się o Toph, by nie znaleźć się na ziemi. Natomiast Toph śmiała się z niego gardłowo. Mimo to, także była co prawda lekko wzruszona. Kapłan otwierał księgę, a także swoje usta lecz jego oczy zatrzymały się daleko za nami. Obróciliśmy się oboje, nie wypuszczając swoich dłoni z uścisku. Ale i tak o mało co potrzebowałbym reanimacji.
"Jak to?! Mama?!" pomyślałem w duchu.







Wybiła idealna godzina lecz w ciągu dalszym Katara i Zuko nie pobrali się. Za to każdego aż na widok nowego, nie zapowiedzianego gościa stojącego w bramie Omashu zmroziło. 
- Mama? - Władca Ognia powtórzył pytanie z niedowierzeniem.

- Przepraszam. - powiedziała nowa kobieta po chwili, by dojść do pana młodego.





Każdy przyglądał się tej alternatywnej sytuacji. Zuko stał wciąż zmrożony, nie mogąc nic powiedzieć, a z jego miodowych oczu zaczęły wypływać strumienie łez.
- Jak ja mogłam do tego dopuścić... - skarżyła się kobieta, dotykając piętna na twarzy syna.
- Mamo! - dygotał się Zuko, aż wreszcie rzucił się na szyję właśnie odnalezionej rodzicielki.
Ten wzruszający moment przerwały hałasy wydobywające się spoza otwartych grot miasta. Wydawać się mogło juz od razu, że są to hałasy toczącej się właśnie walki. Zuko spojrzał zza ramienia matki. 
"Azula" wzdrygnął się gdy zobaczył jak zwinnie skacze z zwierzęcia na zwierze, używając magii ognia w czyjąś stronę. Nagle wydobył się głośny ryk bizona. "Aang?" pomyślała Katara. 
- Rozejdźcie się! Coś się dzieje! - oznajmił Hakoda.
- Mamo! Mamo! Biegnij do Zamku! Za chwilę wrócę! - rozkazał zdezorientowany Zuko. 
- Dobrze. Ale wróć cały. - ostrzegła Ursa i pobiegła z małą dziewczynką, której nikt wcześniej nie zauważył.


Wszyscy goście skryli się w zamku. Natomiast Zuko, Katara, Toph, Sokka i Hakoda pobiegli w stronę walki. Rzeczywiście, były to zupełnie niespodziewane s osoby: Azula, Mai, Ty Lee, Sukki i Aang. 
Walczyli ze sobą w sumie nie wiadomo o co. Aang zobaczywszy swoich przyjaciół wrzasnął bardzo głośno, przerwać to całe zamieszanie.
- Azula?! Aang?! - zwrócił się zdezorientowany Władca.
- Wszystkiego najlepszego braciszku! - oznajmiła Azula i zwinnie puściła w stronę brata strzałę ognia. - Widziałam, że panna Noriko wraz z Kiyi przybyła do miasta...
- Kim jest Noriko?! - zapytał, broniąc się.
- Twoją matką. - odparła i uderzyła oszołomionego brata.
Sytuacja bardzo się skomplikowała. Pierw Matka Zuko, potem siostra. Władca Ognia nie wiedział co robić. Chciał jak najszybciej znaleźć się przy matce i dowiedzieć co się z nią przez ten czas działo oraz chciał zrozumieć nieposkromioną Azulę. Aang zaczął wspomagać Zuko. Ty Lee wraz z Hakodą obezwładnili Mai. Natomiast Sokka i Toph stali oko w oko z rozwcieczoną Suki. 
- Ty podły bydlaku! - wycedziła przez zaciśnięte szczęki i rzuciła pierwszym wachlarzem.




- Po co tutaj przyszłaś?! - wykrzyczał tworząc błyskawicę. 
- Pogratulować mojej szwagierce razem z Mai! - oznajmiła i spokojnie skierowała błyskawicę w stronę Katary.



- Nieee! - krzyknął Zuko, rzucając się, by uratować ukochaną. 



Zuko znów całe życie przeleciało przed oczami. A dokładnie ten moment doskonale odilustrował dzień, w którym Zuko wraz z Katarą zmierzyli się z Azulą. Wtedy książę także poległ by uratować osobę, którą już niedługo miał pokochać.



 Władca Ognia z hukiem upadł na ziemię. Każdy zwrócił się w jego stronę. Chłopak leżał i trząsł się w czasie gdy błyskawica przechodziła przez jego ciało. Znów rozdrapano stare rany. Katara. Katara nie mogła ruszyć się z miejsca. Oszołomiona zapomniała o oddychaniu. Znów przed jej oczyma ukazał się upadający Zuko, który po raz drugi uratował jej życie. 








Aang nie wytrzymał. Widząc skaleczonego przyjaciela i jego dawną miłość wstąpił w "Stan Avatara". Jego niebieskie strzałki wraz z oczami znów rozbłysły. Silna moc panująca w nim znowu
się uwolniła. Wytwarzając wielkie tornado, zaczął sprowadzać je w stronę mostu. Czyżby znów nie mógł zapanować nad sobą?
- Aang! Aang! Uspokój się! Nie w ten sposób! - wykrzyczała z daleka Ty Lee i zdążyła go złapać za ramię, tak jak za pierwszym razem Katara. Przed jego oczyma znów ukazał się tamten wątek. Pomyślał, że to Katara i uspokoił się. W tym czasie napastniczki zdążyły uciec.





- Zuko! - wykrzyczała zrozpaczona narzeczona, wyciągając za pomocą magii wodę z bukłaka. 
- Kataro... - wypowiedział z ogromnym bólem, co jakiś czas mając drgawki po urazowe.
- Zuko, kochanie wszystko dobrze! - mówiła ze łzami w oczach lecz nie wiedziała co ma robić.
- Zanieśmy go do zamku! - rozkazał Aang.





CDN. 

niedziela, 22 czerwca 2014

POWRÓT.

KRÓLESTWO ZIEMI:

Po złapaniu na gorącym uczynku byłej miłości Sukki, dziewczyna pobiegła do przyjaciółki Ty Lee, którą wcześniej spławiła. Jej emocjami kierował ogromny gniew. Zdenerwowana dziewczyna opowiedziała wszystko z dokładnością i wciąż powtarzała swoje ostatnie zdanie skierowane do kochanków " Jeszcze się na was zemszczę! ".  Ze słów pragnęła dojść do czynów. Ty Lee zaproponowała przechadzkę i spokojne obmyślenie planu, by Sukki w czasie napadu złości czasem nie obróciła jej małego domku w stertę gruzów.
 Przez kilka długich godzin zawędrowały aż do lasu. Sukki zbaczając ze ścieżki nerwowo wyrywała przeszkody, które przerywały jej drogę. Wystraszona Ty Lee, mimo to dalej podążała za przyjaciółką:
- Ochhh...! Ale jestem wściekła! - powtarzała Sukki, kręcąc się nie zdecydowanie.
- Oczywiście że możesz być zła, ale żeby aż się mścić?! - zapytała wystraszona Ty Lee nigdy wcześniej nie widząc przyjaciółki w takim stanie.
- Zasłużyli sobie na to! - zdenerwowana uderzyła pięścią w stare dębowe drzewo.
- Mi się wydaje, że to nie najlepszy pomysł Sukki...
- Mnie to nie obchodzi! Zresztą to wszystko twoja wina... - spowolniła wojowniczka.
- Sukki, jak to? o co Ci chodzi?! 
- Bo niby skąd mój ukochany miałby wiedzieć o małym moim przewinięciu?? - mówiła, powoli podchodząc do przerażonej cyrkówki. - Nawet nie masz pojęcia jak serce się we mnie kraja! Skoro to twoja wina, a ja mam zamiar się mścić, to lepiej zacznijmy od Ciebie moja droga... - Zza pleców wyjęła swój ostry miecz.
- Sukki! Zwariowałaś?! Nic jemu nie powiedziałam! - zaczęła panikować Ty Lee.
Sukki już się zamachnęła i miała już uderzyć dziewczynę, gdy ta zwinnie odskoczyła i z płaczem za pomocą kilku swoich ciosów obezwładniła rozzłoszczoną przyjaciółkę. Spojrzawszy na wściekłą Sukki, odwróciła się plecami ze łzami w oczach i sama ruszyła pędem w las. 








- Omashu










Całe przyjęcie weselne przygotowane. Niebiesko-czerwony wystrój placu wyróżnia się już na pierwszy rzut oka. Wszyscy
 zaproszeni goście na miejscu, czerwona suknia ślubna i niebieskie królewskie szaty wiszą gotowe u starego krawca. Z kuchni każdego z domów wydobywają się przepyszne zapachy. Miasto nie śpi do bardzo późna, czekając na jutrzejsze wydarzenie. W najwyższej budowli na szczycie miasta mieszka w końcu przyszła para młoda. Katara podekscytowana jutrzejszym dniem nie może zasnąć i wychodzi w środku ciepłej nocy na pięknie ozdobiony balkon.

- To już jutro.. - mruknął jej do ucha Zuko, czule przytulając ją od tyłu.
- Tak, już jutro... Trochę się denerwuję - oznajmiła Katara, odwracając się przodem do ukochanego.
- Nie ma czym się już denerwować wszystko jest gotowe. Musimy tylko poczekać, aż słońce znajdzie się na równiku - odpowiedział sympatycznie.
- Nie o to chodzi... Mam przeczucie, że musimy zwolnić, poczekać jeszcze z tym ślubem.. Czuję że niedługo stanie się coś złego.. - powiedziała spięta narzeczona.
- Jak to "zwolnić"?! - oburzył się lekko Władca Ognia - Co ma się niby stać?! 
- Zuko.. proszę..
- No dobrze - odparł - Zrobię wszystko byś była szczęśliwa. 

- A tak w ogóle.. To  gdzie jest Azula? - zapytała przerywając kilku minutową ciszę.
- Pojechała do Ba Sing Se spotkać się z Mai. - odpowiedział.
- Co? W tym czasie?! - zdziwiła się Katara.
- I tak nie chciałaś by była na naszym  ślubie...
- Yhh.. nie ważne. Idę już spać. Dobranoc Zuko. - oznajmiła dziewczyna i wróciła do sypialni.


W MIĘDZY CZASIE...



Tak jak wspomniał Zuko, Azula wybrała się do Ba Sing Se, chcąc odnaleźć i przeprosić swoją przyjaciółkę Mai. Po kilku godzinach chodzenia w pelerynie dotarła do celu. Była dziewczyna jej brata pracowała teraz na największym targu w mieście, tuż obok starszego pana z kapustką. Jej postawa oraz zachowanie prawie się nie zmieniło. Była dalej blada, jej włosy czarne jak granit wciąż przysłaniały oczy. Azuli uwagę przykuła tylko jej twarz, a przede wszystkim lekki uśmiech w stronę mężczyzny, który obejmował ją ramieniem i głaskał po szyi. Po kilku minutach niezdecydowania, księżniczka Azula nieśpiesznie podeszła do warzywniaka:
- Dzień Dobry! Coś podać? - Zapytał głos mężczyzny.
- Nie, nie. Ja tylko chciałabym porozmawiać z Mai - odparła zrzucając pelerynę i dumnie pokazując swoją czerwoną zbroję.
- Skąd pani zna moje imię? - zapytała zimno jak zawsze - Azula?! - zdziwiła się ujrzawszy jej profil twarzy.
- Witaj Mai! - odpowiedziała jak zwykle z podstępnym uśmiechem.
- Co ty tutaj robisz?! - zapytała z niedowierzeniem - wypuścili Cię z Wrzącej Skały? - ściszyła swój ton, by nikt w pobliżu nie usłyszał.
- Tak, mój wspaniały braciszek Zuzu zrobił mi tą przyjemność. Chciałby żebym była na jego ślubie... - oznajmiła Azula rutynowo za dużo.
- Zuko żeni się?! - zdziwiła się blada dziewczyna z podejrzliwym uśmieszkiem.
- Tak, jutro. Gdy słońce będzie na równiku. Tutaj w Królestwie Ziemi w Omashu. - powiedziała obojętnie - Ale tak wracając, nie przyjechałam tutaj by rozmawiać o prywatnym życiu Zuzu. Chciałam Cię przeprosić. Więc mogę Cię porwać na chwilę?

Mai chętnie zgodziła się na rozmowę z przyjaciółką. Dawno jej nie widziała i miała do siebie wielki żal za to, że zdradziła ją na Wrzącej Skale. Zauważyła, że Azula zachowuje się dziwnie. Niby normalnie, a jednak można było wyczuć od niej podstęp. Mai znała już to zachowanie i była wobec Azuli ostrożna. Przez całe miasto dziewczyny jechały w ciszy. Dopiero przy rzadszych zabudowaniach Azula stanęła i odchrząknęła, by móc dobrze mówić:
- Mai... Przepraszam. Przepraszam za cały całokształt podczas końca wojny. Oczywiście wybaczam Ci tą zdradę... - Dziewczyna znów ruszyła - Wiem że pewnie teraz ty żywisz nienawiść do Zuko... Więc mam propozycje - oznajmiła, wiedząc że od strony przyjaciółki usłyszy twierdzącą odpowiedź. - Chciałabym zaproponować Tobie małą zemstę...
Jej wypowiedź przerwały krzyki, które po pewnym czasie okazały się dobrze im znanym już głosem. Zza krzewów wyłoniła się drobna, roztrzęsiona Ty Lee. Dziewczyna widząc dawne współpracowniczki, podbiegła do nich migiem ostrzegając:
- Nie idźcie tam! Sukki oszalała! Zabije was! - wydusiła z siebie z płaczem i znów puściła się w bieg. 
Dziewczyny spojrzały na siebie twierdząco i znów z zacnym uśmiechem ruszyły w głębie gąszczów i krzewów.


czwartek, 19 czerwca 2014

MIŁOŚĆ.

KRÓLESTWO ZIEMI:

- A co sądzisz o tej sukience...?! Hi,hi,hi?! - zapytała podekscytowana Ty Lee, pokazując jasno niebieską sukienkę z falbankami. 
- Jest prześliczna. Możesz ją dziś ubrać. - odparła zamyślona Sukki.
- No ej! Co z tobą?! Tak samo mówiłaś już przy dziesięciu poprzednich! - niechcący uniosła się Ty Lee.
- Przepraszam. Nie mam dziś głowy... - odpowiedziała nie zmieniwszy tonu.
- W takim razie lepiej będzie jak poradzę się dziś Yoko! - oznajmiła długowłosa dziewczyna, zwinnie zabrawszy swoje rzeczy - Cześć! - wrzasnęła zatrzaskując drzwi.

Sukki zaraz po wyjściu przyjaciółki wpadła w rozpacz. I tak jak siedziała po środku ogromnego łoża, podkuliła się z brodą opartą o kolana i zaczęła głośno płakać, pragnąc już długo oczekiwanego powrotu ukochanego. 
Sokka pojechawszy w zastępstwie za Generała Iro na Zjazd Narodów od ponad trzech tygodni nie powrócił jeszcze do domu.



W MIĘDZY CZASIE...


Na skraju skały wywodzącej się z kotliny przez którą przemieszczał się oddział Beifong, Toph wraz z Sokką oznajmili odpoczynek i zasiedli w odosobnionym miejscu obok siebie:
- Ostatnio dużo rozmyślam... - zaczął Sokka.
- Nad czym Sokka rozmyślasz? - zapytała przyjaciółka.
- Co do uczuć po między mną a Sukki.

- Jak to? Nie rozumiem... 
- Sądzę, że.. ja.. Sukki tak na prawdę wcale nie kocham! - wyżalił wojownik.
- Co?! Zgłupiałeś już do reszty?! Dlaczego tak uważasz?! 
- Ponieważ to inna dziewczyna skradła mi serce...
Toph aż na chwilę zmroziło.
- Że co?! - wykrzyczała ocknąwszy się - Niech to ja tylko się dowiem która to z tej miejskiej piwiarnii to przysięgam zatłukę w imieniu Sukki! - oznajmiła hardo.
- Obawiam się tylko, że ty wiesz kto... - wymamrotał Sokka.
- Co, Yoko?! - wykrzyczała.
- pff, nie!
- Toka?!
- nie-e!
- Yamashita?!
- Yhh.. ta dziewczyna z piwiarni to ty Toph, to TY! - otrząsnął przyjaciółkę.
- Tak ona! Ooo...! ( nie zdążyła dokończyć ) O niech to.. - ściszyła swój ton po czym westchnęła, a Sokka złączył w końcu ich wargi namiętnym pocałunkiem.
- Ale dlaczego... ? - zapytała niepewnie.
- To długa historia.. - odparł Sokka. 
- Mamy czas. Chcę wszystko wiedzieć - zażądała Toph.
- No dobrze - westchnął głęboko - Tak na prawdę to od razu Cię polubiłem gdy tylko ujrzałem Cię na tej arenie. Mimo tego, że szalałem i gadałem głupoty, to w sercu czułem przerażenie, bałem się że coś Ci się stanie... Taka mała, drobniutka dziewczynka na takiego giganta - zaśmiał się cicho - Potem gdy do nas dołączyłaś to.. to.. zrozumiałem jaka jesteś. I taka mi odpowiadasz! Tak mnie właśnie ciągle przyciągałaś. A pamiętasz tamten dzień w Narodzie Ognia, gdzie zarabialiśmy na hazardzie robiąc z tych wszystkich ludzi jajca?
- Tak pamiętam... Przepiękny dzień... - rozmarzyła się Toph. 
- I potem pod koniec dnia rozmowę na temat Katary? - pokiwała twierdząco głową - to już wtedy wiedziałem że to jest to.
- I przez tyle czasu żadnej z nas nie powiedziałeś?! - wtrąciła się.
- Jakoś nie specjalnie przychodziło mi to na myśl a co dopiero na język...Nie chciałem nic zmieniać. Bałem się, że wszystko popsuję..
- Nie dziwie Ci się. W sumie to też chciałabym Tobie coś wyznać - powiedziała zakłopotanie uroczo.
- To słucham - zachęcił ją Sokka.
- Może to już wtedy zauważyłeś, a może nie... więc.. ja w Tobie też się podkochiwałam.. a raczej podkochuje...
- Widzisz! To znak! - powiedział podekscytowany.
- Znak na co? - zaprzestała.
- Na to co między nami jest! To coś więcej niż tylko przyjaźń.. - oznajmił z lekkim uśmiechem, przesunąwszy się ostrożnie do Toph.
- To wspaniale - wydusiła - Ale nie chcę psuć Tobie życia przez moje widzimisię...
- Pamiętaj też o mnie. A tak w ogóle to miłość nie wybiera! 
- Tak wiem - odpowiedziała niby wpatrując się w niebo.
- To jak będzie? zapytał aksamitnym głosem, objąwszy delikatnie dłońmi twarz Toph - Dla Ciebie jestem w stanie rzucić wszystko! 
- Sokka nie... nie mogę wam tego zrobić...
- Nie obwiniaj się. To moja decyzja i chcę ją spełnić! - odparł - W sumie to mam nawet pomysł jeśli twierdzisz, że to za szybko lub nie jesteś pewna, to po prostu spróbujmy dyskretnie.. Ty i ja! Jak w tej opowieści o kochankach z Omashu! 
- Ale ja nie chcę byś zginął! Nie pozwolę Ci! - przerwała Toph ze łzami już na policzkach. 
- No coś ty! Nie tak dokładnie... Obiecuję, nie zginę. - zaśmiał się i objął niewidomą ramieniem.
   

Kilka dni później armia powróciła do stolicy. W domu Sokka zachowywał się inaczej w stosunku do Sukki. Przy każdej możliwej okazji starał się mieć do niej dystans. Gdy ukochana chciała przytulić, on jedynie poklepywał ją lekko po plecach niczym starą babunię. Kiedy przysiadała się do niego, Sokka odsuwał się od niej dopóki nie wylądował na ziemi. Sypiał w innym pomieszczeniu zawsze pod jakimś nietypowym pretekstem. Sukki po jakimś czasie zauważyła zmiany i zapragnęła porozmawiać:  
- Sokka stój! - zażądała.
- Ale.. ja się bardzo śpieszę... tam do.. właśnie.. ach, muszę iść! - jąkał się łapiąc za klamkę.
- Nie! Nigdzie nie musisz iść! O co chodzi? Czegoś mi nie mówisz... - zatrzymała go łapiąc zwinnie za ramię.
- Sukki.. miałem Ci już to dawno powiedzieć, ale się bałem... - zamilkł na chwilę - Bo zjadłem wszystkie sajgonki i nie będziemy mieć co jeść na kolację! To ja szybko po nie pobiegnę... - chciał wyjść ale jednak odwrócił się by powiedzieć prawdę - Ja nie chcę z Tobą już dłużej być. Przykro mi. - oznajmił i wyszedł z domu.

Po tym dziwnym incydencie Sukki opuściła dom by przejść się i pomyśleć o wszystkim co zdarzyło się w ciągu tych kilku dni.


Rozmyślenia Sukki:

Coś jest nie tak! Wiem, tylko że on nie chce mi powiedzieć całej prawdy! Coś ukrywa? Może go zaniedbuje i znalazł sobie inną? Ładniejszą i chudszą niż ja?! Nie mam nikogo by o tym porozmawiać...  Czuje się taka samotna! Nie, on na pewno musi mieć inną! Znajdę tą zdzirę!


Jej przemyślenia przerywa pewien znany głos dochodzący z niedaleka. Natychmiast odwraca się i widzi za sobą ściskającą się namiętnie parę.
- Co?! Ty z tą małą małpą?! - wykrzyczała Sukki. 
- Nie nazywaj jej tak! W ogóle to co ty tutaj robisz?! Śledzisz mnie?! Powiedziałem Ci przecież, że z nami już koniec!
- Nie wierzę... Dlaczego ona?! 
Toph w między czasie stała jak słup soli przysłuchując się kłótni. 

- Nigdy Cię nie było przy mnie! I nie wmawiaj mi że nie! Myślisz że Ty Lee nic mi nie mówiła?! 
- Ale.. ale.. Ciebie nie było tak długo i..
- To nie jest wytłumaczenie... - Nie dał jej skończyć.
- Nie mam zamiaru już z Tobą rozmawiać! Trzymaj sie jak chcesz tej małej brudaski!
Toph z szelmowskim uśmiechem tupnęła nogą, a grunt pod nogami Sukki zagrzązł i wybił kilka metrów dalej. Dziewczyna szybko wstała, otrzepała się i rozwścieczona zagroziła że się zemści.


BIEGUN POŁUDNIOWY:


Kilka dni po ciężkiej wyprawie przez morze, królewska para z Narodu Ognia dotarła do rodzinnej miejscowości Katary. Każdą osobę z załogi przywitano serdecznie a przede wszystkim ich mieszkankę, która już wkrótce miała zostać królową Narodu Ognia. Ojciec, starsza babuleńka trzymająca męża pod rękę, Sokka i Toph stali w pierwszym rzędzie z uśmiechem i zdumieniem widocznych na ich zmarźniętych twarzach.
Po czułym powitaniu pełnym łez zaczęto ucztę. Dziesięć wielkich lodowych stołów pomieściło wszystkich. Podczas okazji w czasie ciszy Władca Ognia Zuko cicho zastukał w kielich i poprosił o uwagę po czym wstał:
- Dziś mam ten zaszczyt po raz pierwszy stać tu przed wami w pokojowych zamiarach. Pragnę ogłosić, iż wasza wspaniała, młoda Katara zgodziła się zostać moją żoną! Oboje chcemy, byście zjawili się wszyscy w dniu przesilenia letniego na naszym ślubie w Omashu.
- Jestem tak szczęśliwa, że możemy podzielić się tą informacją z wami osobiście. Mam nadzieję, że nie zawiodę Narodu Ognia ani żadnych z dwóch Biegunów! - dołączyła się Katara. 
Po wielkiej uczcie cały Biegun Południowy świętował zaręczyny Zuko i Katary aż do białego świtu. 




KILKA GODZIN PÓŹNIEJ: ( rozmowa Katary z ojcem ) 

Spacerując przez zlodowaciały brzeg morza, przy starym okręcie narodu ognia Katara i jej ojciec dyskutowali na wszelkie tematy. Co się stało z Aangiem, dlaczego z nim nie jest? Jak zamierza ułożyć swoje życie...
- Kochanie, jesteś pewna, że to ten... Ten mężczyzna dla którego chcesz poświęcić całe swoje życie? - zapytał poważnie.
- Tak, Zuko to ten jedyny. - odparła lekko zdesperowana.
- A co z Aangiem? 
- Dobrze wiesz, że Aang jest awatarem a jego życie musi opierać się na samotności! - odparła. 
- No dobrze, dobrze rozumiem. - Kataro, tak bardzo za Tobą tęskniłem! - oznajmił po chwili ciszy, mocno przytulając swoją jedyną córkę. - Myślałem, że zawalczysz o Aanga... 

- Kataro! - usłyszawszy głos swojego ukochanego, dziewczyna natychmiast oderwała się od taty - Kataro! Musimy już powoli zawracać! - krzyczał z daleka Zuko. 
- Muszę już iść tato... - powiedziała cicho.
- Dobrze. Pamiętaj, że tu jest twój dom i zawsze będzie... Ach! Jestem z Ciebie taki dumny! Kocham Cię! - wyszeptał, ponownie przytulając córkę na pożegnanie. 
- Ja Ciebie też kocham. - odpowiedziała i zwróciła się do ukochanego. 




CDN



PRZEPRASZAM NICOLKO ZA GŁUPIE ZAKOŃCZENIE...
KOCHAM CIĘ MOCNO I JUŻ PISZĘ CDN POWOLI!