Świat potrzebuje równowagi.

Świat potrzebuje równowagi.

środa, 6 sierpnia 2014

KATAKLIZM - CZĘŚĆ 1.

NARÓD OGNIA:
- Obrzeża Żarzącej Wyspy

Tuż przy krańcu gorącej, piaszczystej plaży, przyjaciele Avatara spotkali się nocą, by pożegnać Aanga. Zasiedli w okół ogniska pod wielkimi kamieniami, by zrobić miejsce dla Appy. Aang jak zwykle, nie miał przy sobie bagaży, jedynie swoją niebieską lotnię i Momo. 
Po dokładnym sprawdzeniu siodła Appy, powolnym krokiem zwrócił się w stronę swoich przyjaciół.
- Dziękuje kochani za przyjęcie mnie na wasz ślub. - Odezwał się po chwili.
- Zawsze jesteś mile widziany! - Odpowiedział Zuko.
- Tak! Gdyby nie ty, szalona Azula odebrała by nam Zuko tym swoim "pffff! Bam! Szszszszsz....!" - Sokka zaprezentował swoim łamanym stylem magię ognia.
- Tak, doskonale wyczułeś kłopoty.. - Dołączyła Katara.
- Tak, ma się ten dar. - Odparł, drapiąc się po szyi.
- To co Iskrzące Paluszki, baw się tam dobrze bez nas! - Wtrąciła się Toph, dając przyjacielowi sójkę w bok.
- Tak, bez nas na pewno dobrze się nie bawi! Pewnie leży na ziemi i prosi duchy by przywiały mnie do niego, bo jemu jest tak nudno jak wam wtedy gdy uczyłem się u mistrza Piandao! - Dodał Sokka.
- Tak masz rację. - Odpowiedział Aang ze śmiechem.
- Aang? Kiedy znów się spotkamy? - Zapytała Katara.
- Na pewno niedługo! - Pocieszył przyjaciółkę.
- Wysyłaj częściej sokoła. - Poprosił Zuko.
- Obiecuję, że będę. - Odparł avatar i wskoczył zwinnie na Appę.
- Aang! Aang! Zaczekaj! - Z daleka zaczęły dobiegać głosy pewnej osoby.
- Ty Lee?! - Zdziwił się każdy na widok cyrkówki.
- Aang! Mogłabym lecieć z Tobą? - Zapytała gdy tylko dobiegła do gromady.
- Oczywiście! Mogę podrzucić cię do Ba Sing Se! - Odpowiedział i natychmiast wyciągnął ręke w stronę dziewczyny.
- Och, No dobrze...
Avatar pożegnał przyjaciół miłym gestem oraz energicznie pomachał rękoma, po czym wydał rozkaz i bizon wzniósł się w górę. Hop! Hop!

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ:

Słońce dzisiejszego dnia dotarło już do zenitu co oznaczało nic innego co południe. Nieznośnie nagrzane powietrze otaczało pierzyste, białe chmury. Appa leciał z wyciągniętym wielkim, różowy jęzorem. Momo leżał oparty o ścianę siodła, kładąc na swojej malutkiej głowie kawałek materiału. Aang medytował w ciszy i skupieniu, a spocona Ty Lee wpatrywała się w obłoki.
Do Ba Sing Se daleka droga, co doprowadzało to do szału każdego z podróżnych, który wspomni to w swojej głowie. 
W końcu nie wytrzymała Ty Lee. Bezszelestnie podniosła się i wychyliła za siodło bizona, mając nadzieję że tutaj będzie jej lepiej. Lecz nic sie nie zmieniło. Dziewczyna pogodziła się z gorącym dniem i ciężko westchnęła. Aang skończył medytowanie wraz z westchnieniem towarzyszki. Szybko zorientował się, że musi być jej strasznie gorąco, bo w poza swoim ciałem jest zimno prawie że tak jak bez futra na biegunach. Aang puścił wiązkę zimnego, przyjemnego powietrza, która szybko ocuciła Ty Lee. Dziewczyna w ramach podziękowania zaśmiała się.
- Nie ma za co, do usług. - Aang przyjął otuchę Ty Lee za podziękowanie.

- Gdzie zamierzasz teraz lecieć? - Odezwała się po pewnym czasie cyrkówka.
- Zaraz po tym jak odwiozę Cię do Ba Sing Se to mam zamiar wrócić do Narodu Ognia. - Odpowiedział z mieszanymi uczuciami.
- Czy będziesz teraz ścigał Azulę? - Zapytała potulnie.
- Tak, będę.
- Aang, bo ja.. Bo ja.. Bo ja nie chcę wracać do Ba Sing Se. - Oznajmiła.
- W takim razie gdzie mam Cię podwieźć? 
- Nigdzie. Chciałabym lecieć z Tobą. Pomogę Ci z Azulą i innymi! 
- No nie wiem... 
- Aang, ja nie mam po co wracać, nie mam nikogo! Proszę, pozwól mi lecieć z Tobą! - Wybłagała dziewczyna.
- W takim razie zawracamy.. - Oznajmił Avatar po chwili namysłu - Appa! Hop! Hop!




KRÓLESTWO ZIEMI:
- Ba Sing Se














Od kilku dni, w stolicy Królestwa Ziemi Ba Sing Se panują niewyjaśnione zaginięcia. Bez królowej Toph mieszkańcy nie wiedzą jak reagować, co robić. Na murach obronnych stanęła podwójna liczba strażników Dai Li. Od kiedy Król Kuei opuścił Królestwo Ziemi wraz ze swoim najwierniejszym, misiowatym przyjacielem, Ba Sing Se liczyło jedynie na Toph, która nie powróciła jeszcze z Narodu Ognia. 
Mieszkańcy byli przerażeni.
Pewnej, dosyć niepokojąco cichej nocy, przed murami Ba Sing Se zaczęły wydobywać się przeraźliwe odgłosy. Strażnicy Dai Li zniknęli co do jednego. Odważni mężczyźni i magowie ziemi wyszli z domów, by sprawdzić co się dzieje. Gdy dotarli na ostatni, zewnętrzny mur, ugięły się wszystkim z niedowierzenia kolana. 
- O nie! - wymsknęło się jednemu.
Mury stolicy znów zostały zaatakowane. Magowie ognia wraz ze strażnikami Dai Li burzyli już ich słabe zabezpieczenia. Na czołówce stała księżniczka Azula, po jej prawicy Mai, a natomiast lewicę przejęła Suki. 











Wzburzone dziewczyny, pragnące zemsty na swych ukochanych, pragnęły zadać im ból poprzez zrównanie Ba Sing Se z ziemią. Azula powróciwszy do Narodu Ognia, zebrała wiernych wojowników, którzy służyli jej a także Ozai'emu podczas przygotowań do
przelotu Komety Sozina. Dai Li w ciągu dalszym byli sługami i wysłannikami księżniczki. Za jej przedziwne zachcianki i rozkazy byli w stanie oddać życie.
Zebrawszy potężną, nową armię Azuli. Księżniczka znów w stu procentach pewna siebie ruszyła na podbój Ba Sing Se.  





Po pierwszych efektach burzenia, magowie ognia wtargnęli na teren stolicy. Nie zwracając na nic uwagi niszczyli i palili wszystko w okół siebie, a podążający za nimi Dai Li rujnowało wszystko.
Wszystkich magów ziemi pojmywano tak jak przed kilkoma laty, a ludzi którzy stawiali się za swoim narodem zabijano bez wyjątków. 
Granitowe niebo z błyszczącymi jak diamenciki gwiazdami zasłoniła ogromna, szara chmura. Ogień pożerający cały dobytek mieszkańców, swoją mocą rozwidniał miasto. 
Krzyki, przerażenie, prośba o oszczędzenie życia dominowała tamtejszej nocy. Nikt nie mógł pomóc niewinnym ludziom, jedynie mogli liczyć na samych siebie lecz magowie ognia znów odebrali ich całą wiarę. 
Azula natomiast stała w bezpiecznej odległości, przyglądając się dokładnie zaplanowanym przez siebie napadzie. Śmiała się wręcz z pogardą i odrobiną zwycięstwa.



Nagle na tle księżyca coś przemknęło. Raz, drugi, trzeci. Aż w końcu ktoś leciał w stronę kataklizmu z warkotem. 
To Avatar z jego towarzyszką. 
Jednym wielkim podmuchem zgasił większość pożaru.

Rozejrzał się porządnie i zabrał się za wyeliminowanie dawnych wrogów.
Ty Lee w środku całego zamieszania wyłapała Suki. Natychmiast podążyła by zmierzyć się ze starą rywalką. 
- Myślisz chłopczyku, że zdołasz w pojedynkę zgładzić całą moją armię? - zapytała znienacka Azula, bawiąc się przy okazji swoim ognistym batem. 
- Jeśli będzie trzeba, zgładzę nawet i Ciebie. - odparł z charkotem.
- W takim razie powodzenia! - odparła i rzuciła w Avatara potężną kulą ognia i zniknęła w tłumie. 
Aang rozejrzał się jeszcze raz. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że najeźdzcy zajmują już cały teren aż do wewnętrznego muru i ma małe szanse na pokonanie całej armii...



CIĄG DALSZY NASTĄPI...



A teraz taka krótka ode mnie informacja! 
Bardzo przepraszam, że musieliście czekać tak długo na ten krótki rozdział. Postaram wziąźć się w garść i systematycznie dodawać kolejne rozdziały. 
Jak zawsze oczekuje od was szczere komentarze :)
Dziękuje i pozdrawiam was! 


/ Tokka  .